cze 092015
 

Nad potokiem o nic nikomu nie mówiącej nazwie Wierzbnik znajdowała się huta szkła. Jeśli dopowiem, że to miejsce znajdowało się na Białym Dworze to niektórzy skojarzą to miejsce z Rudami i przysiółkiem o tej samej nazwie. Prawda o tym miejscu jest jednak bardziej skomplikowana.

To miejsce pierwotnie się nazywało Zawadą – średniowieczne miejsce, w którym miała powstać karczma na prawie niemieckim. Czy powstało? – na razie tego nie wiemy. Jednak okruch historii związanej z działalnością w tym miejscu zachował się w nielicznych dokumentach – średniowiecznych, a później z XVI i XVII wieku.

Biały Dwór na mapie z atlasu "Krieges-Carte von Schlesien" sporządzonym przez Christiana von Wrede. Kołem zaznaczono Zawadę, strzałki wskazują szyby po eksploatacji rudy żelaza. (fot arch. Jan Gąsior)

Biały Dwór na mapie z atlasu „Krieges-Carte von Schlesien” sporządzonym przez Christiana von Wrede. Kołem zaznaczono Zawadę, strzałki wskazują szyby po eksploatacji rudy żelaza. (fot. arch. Jan Gąsior)

Problem umiejscowienia Białego Dworu wynika z dziwnego podziału powojennego. Ważny folwark na Białym Dworze, który stał się wzorcowo prowadzonym gospodarstwem księcia raciborskiego – godnego spadkobiercy pracowitych cystersów z Rud – należy obecnie do powiatu gliwickiego, a leży na terenie wsi Bargłówka. Dlaczego? Należałoby zapytać ówczesnych decydentów.

Powszechnie przyjmuje się, że jedną z wsi należących do cystersów była wspomniana Zawada. Jednak żaden historyk nie lokalizuje Zawady właśnie tutaj. Również Zawada wspomniana w dokumentach z XIII wieku związana jest ze Stanicą. Właśnie tutaj trzykrotnie wspomniana w XIII i XIV wieku karczma na Zawadzie miała powstać, a później zaś była remontowana i odbudowywana. Wielokrotnie jest wspomniana w XV, XVI i XVII wieku w dokumentach archiwalnych z Wrocławia i Raciborza.

Obecna szosa Rudy (obok kościoła cmentarnego św. Magdaleny, który powstał dopiero około 1683 roku) została wytyczona dopiero pod koniec XIX wieku. Pierwotna droga prowadziła przez Modry (Niebieski) Mostek (obecnie w parku za kościołem) w dwóch kierunkach – na Zawadę oraz w kierunku nieistniejącego już młyna paszkowego.

Nazwa Zawada mówi, że to miejsce znajdowało się za wodą, czyli średniowieczną Staniczką lub Stanicką Wodą (do dzisiaj miejscowi tak zwą ten potok). Wierzbnik, poza tablicą przy szosie – nie jest znany nikomu. Nazwa ta została wymyślona wbrew tradycji.

Folwark Biały Dwór na mapie Situations Plan von dem Dominial Grunde zu Weisshof (Archiwum Państwowe Raciborska Komora Książęca)

Właśnie w tym miejscu na początku XVIII wieku, przy Zawadzie powstała huta szkła. Cystersi sprowadzili niemieckojęzycznych majstrów szklarskich o nazwisku Greiner z Bohemii (Czech), aby założyli hutę szkła. Dowiadujemy się tego z ksiąg parafialnych. Antonii i Gregorowi Greiner rodzą się dzieci. Niestety wskutek zawieruchy wojennej w 1740 roku rodzina Greiner wyprowadziła się do Leszczyn (w tym miejscu powstała później kolonia frydrecjańska – Rzędówka). Rodzina Greiner sprzedała cystersom miejsce po hucie szkła.

Rudzkie księgi parafialne nazywają to miejsce Szklarnią (od szkła, czyli huty szkła). Jednak spotykamy wymiennie nazwy Szklarnia – Alba Villa, czyli Biały Dwór oraz Zawada. To dowodzi ewidentnie, że w miejscu średniowiecznej karczmy na Zawadzie najpierw powstała huta szkła (przetrwała do 1740 roku), a później gorzelnia i bielarnia. Opat cysterski August Renner widząc białe mury nowego folwarku (gospodarstwa rolnego) kazał nazwać to miejsce właśnie Białym Dworem.

I tak lata mijały i mamy obecny stan. Perełka budynku gorzelni, która korzystała ze źródlanej wody z pobliskiego lasu (zachowały się dwie studnie) służyła po wojnie za za siedzibę dla Państwowego Gospodarstwa Rolnego (PGR). Niestety obecnie nikt nie ma szacunku do przeszłości, co widać na zdjęciu. A sama huta szkła dała początek bielarni – budynki za wodą, przed folwarkiem (dworem).

Współczesny wygląd zabudowań folwarku "Biały Dwór" (fot. Marek Thiel)

Współczesny wygląd zabudowań folwarku „Biały Dwór” (fot. Marek Thiel)

Współczesny wygląd zabudowań folwarku "Biały Dwór" (fot. Marek Thiel)

Współczesny wygląd zabudowań folwarku „Biały Dwór” (fot. Marek Thiel)

Współczesny wygląd zabudowań folwarku "Biały Dwór" (fot. Marek Thiel)

Współczesny wygląd zabudowań folwarku „Biały Dwór” (fot. Marek Thiel)

Pozostałość po studni folwarku "Biały Dwór" (fot. Henryk Postawka)

Pozostałość po studni folwarku „Biały Dwór” (fot. Henryk Postawka)

Jest to pierwsza próba uporządkowania dziejów cystersów i przemysłu na tych terenach.

Zapewne nikt nie zdaje sobie sprawę z tak bogatej historii tego miejsca. Powyższy artykuł jest wstępem do poruszanych kwestii. Moją wiedza na ten temat zawdzięczam wielu osobom, szczególnie: Lucjanowi Durszlagowi, Marianowi Franeckiemu oraz Evie Herich.

Henryk Postawka

cze 082014
 

Cystersi na terytorium Europy Środkowowschodniej pojawili się dosyć późno w stosunku do krajów Europy Zachodniej. Profesor Andrzej Marej Wyrwa specjalizujący się w historii zakonu cysterskiego w swojej publikacji wspomina, że rozpoczęcie procesu sprowadzania zakonników na terytorium Polski, można datować, na podstawie dokumentów fundacyjnych, dopiero na lata czterdzieste XII wieku. W tych czasach w Europie istniały już około 174 opactwa. Pierwszy klasztor na ziemiach polskich powstał w Jędrzejowie (około 1140 r.), natomiast drugi w Łeknie (około 1142 r.). Proces zakładania klasztoru trwał mniej więcej od 8 do 10 lat1.

Wyżej wspomniany autor na podstawie badań przeprowadzonych przez Józefę Zawadzką przedstawił teoretyczny schemat procesu powstawania fundacji. Pierwszym krokiem do wykonania tego przedsięwzięcia było wystosowanie przez fundatora prośby o pozwolenie na dokonanie procederu. Kolejnym etapem była wizytacja wyższych urzędników duchownych w celu sprawdzenia wybranego miejsca i panujących tam warunków. Po upływie roku Kapituła Generalna musiała rozpatrzyć sprawozdanie złożone przez wizytatorów i podjąć jednoznaczną opinię. Jeśli zgromadzenie zakonne wyraziło zgodę na utworzenie fundacji, to zaraz po przybyciu konwentu rozpoczynano budowę kościoła i klasztoru. Ostatnim etapem procesu fundacyjnego było wystawienie dokumentu konfirmacyjnego i uroczyste poświęcenie kościoła2. Jednak jest to tylko schemat teoretyczny, który nie zawsze był wykorzystywany w praktyce, np. w przypadku zakonu w Rudach, nie wystawiono prawdopodobnie dokumentu fundacyjnego.

Profesor A. M. Wyrwa w swoim artykule stwierdza, że kluczową rolę w sprowadzaniu zakonników na terytorium Polski odegrało duchowieństwo. Przypuszcza również, że duży wpływ na przybycie cystersów mogły mieć rodzinne powiązania księcia Władysława II, bowiem jego żona Agnieszka była siostrą trzeciego przełożonego z klasztoru Morimond, Ottona z Fryzyngi. Jeszcze inną perspektywę przedstawia teza ulokowania mnichów w naszym kraju, którego dokonano w celu przeprowadzenia reformy kościoła na terenach Europy Środkowowschodniej i podjęcia działań misyjnych na Rusi, Pomorzu i Prusach. Do końca jednak nie możemy być pewni hipotez wysuniętych przez uczonego, stąd nie wiemy jaki naprawdę był powód przybycia zakonników na nasze ziemie3.

W XII i XIII wieku polskich władców i szlachtę ogarnęła chęć fundowania zakonów. Z tym postępowaniem wiązało się darowanie ziemi i przekazywanie funduszy na rzecz klasztoru. Dzięki temu fundatorzy zyskiwali aprobatę ze strony kościoła oraz poparcie wśród miejscowej ludności4.

Zakładanie fundacji zakonnych na ziemiach Polskich historyk podzielił na dwa okresy. Okres pierwszy rozpoczynał się od przybycia pierwszych mnichów w 1141 roku do około 1186 roku. W przeciągu tych lat ufundowano dziewięć klasztorów, z czego cztery powstały w Małopolsce, dwa w Wielkopolsce i Pomorzu oraz jeden na Śląsku. Drugie stadium fundowania klasztorów przypada na przełom XIII i XIV wieku. Podczas tego okresu ufundowano aż siedemnaście opactw, w tym pięć na Śląsku, po cztery w Wielkopolsce i na Pomorzu, jedno na Kujawach i ziemi dobrzyńskiej5.

W historii miały miejsce również sytuacje, podczas których, z różnorodnych przyczyn klasztory zmieniały swoje umiejscowienie. Do grupy tej zalicza się osiem opactw, w tym jedno śląskie we Woszczycach, które przeniesiono właśnie do Rud Wielkich6.

W większości klasztory zakładane były przez możnowładców, chociaż znaleźć można też przypadki, w których zakony fundowane były przez osoby świeckie we współpracy z Kościołem katolickim. Ogółem na terytorium Polski powstało 26 zakonów cysterskich. Jest to tylko niewielka część klasztorów, na skalę międzynarodową, które powstały do końca XV wieku w Europie (około 3,5%)7. Poniższa rycina, przedstawia mapę klasztorów męskich, ulokowanych na terytorium Polski od XII do początku XIV wieku.

Klasztory cysterskie linii męskiej na ziemiach polskich fundowane od XII do pocz. XIV wieku na tle lądowej sieci komunikacyjno- handlowej. (Źródło: A. M. Wyrwa (red.), Studia Periegetica, Podróże, drogi i szlaki kulturowe, z. 2, Poznań 2008, s. 96.)

Klasztory cysterskie linii męskiej na ziemiach polskich fundowane od XII do pocz. XIV wieku na tle lądowej sieci komunikacyjno- handlowej. (Źródło: A. M. Wyrwa (red.), Studia Periegetica, Podróże, drogi i szlaki kulturowe, z. 2, Poznań 2008, s. 96.)

Na Śląsku, jak pisze ksiądz Józef Mandziuk, cystersi pojawili się w drugiej połowie XII wieku. Swój pierwszy klasztor na południu Polski założyli w 1163 roku w Lubiążu nad Odrą. Na dolnym Śląsku, mnisi z Lubiąża, zostali ulokowani w dwóch filiach; w Henrykowie i Kamieńcu Ząbkowickim. Ponadto w Krzeszowicach powstał oddział zakonu z Henrykowa. Tymczasem na górnym Śląsku ufundowano zgromadzenie zakonne w Rudach, które wywodziło się z klasztoru w Jędrzejowie. Mnisi z Rud założyli swoją filię w Jemielnicy. Śląskie konwenty sprawowały pieczę nad świątyniami, dzięki którym otrzymywały liczne daniny8.

A. M. Wyrwa, pisze również, że opactwa zakładane na terenach Polski pochodzą tylko z dwóch oddziałów klasztornych- Clairvaux i Morimond. Z linii Morimond powstały opactwa w Wielkopolsce, Małopolsce i na Śląsku, natomiast na Pomorzu z linii Clairvaux. Klasztory wywodzące się z Clairvaux były fundowane jako pośrednie filie, tymczasem z Morimond zarówno jako pośrednie, jak i bezpośrednie9.

Cystersi w Rudach pojawili się w I połowie XIII wieku. Jednak dokładna data założenia klasztoru w Rudach nie jest znana. Do dzisiaj nie odnaleziono fundacyjnego dokumentu opactwa. Na przestrzeni wieków badacze życia zakonnego wysunęli kilka hipotez dotyczących ulokowania zakonu. Jak twierdzi historyk Norbert Mika, nie jest możliwe określenie dokładnej daty ufundowania konwentu, ale można przyjąć, że klasztor istniał już przed 1258 rokiem10.

W akcie prawnym zachowanym do czasów teraźniejszych, wystawionym 21 października 1258 roku przez księcia opolsko-raciborskiego Władysława jest mowa o cystersach rudzkich, którzy zamieszkiwali już mury klasztorne oraz posiadali nadane im wcześniej ziemie11.

Archiwum Państwowe w Raciborzu przechowuje regest dokumentu z 1223 roku, w którym można odnaleźć informacje dotyczące nadania dziesięciny rudzkim mnichom przez wrocławskiego biskupa Wawrzyńca. Obecnie jest to najstarszy zachowany dokument na temat wspomnianego zakonu12.

W 1223 roku nad księstwem opolsko-raciborskim sprawował władzę Kazimierz, syn Mieszka Plątonogiego, z którym historycy łączą początki zakonu13.

Klasztor w Rudach był filią klasztoru z Jędrzejowa. Mimo to wywodzi się z opactwa Morimond, z którego pochodzi większość polskich zakonów14. Na frontowej ścianie kościoła w Rudach, widnieje herb klasztoru Morimond, który jest przedstawiony na załączonym poniżej zdjęciu.

Herb klasztoru Morimond umieszczony na frontowej ścianie kościoła klasztornego w Rudach.

Herb klasztoru Morimond umieszczony na frontowej ścianie kościoła klasztornego w Rudach. (Źródło: Zbiory autora)

Opactwo w Rudach, nie było pierwszym klasztorem cysterskim założonym w tym regionie. W latach 1237-1241 powstała pierwsza fundacja we Woszczycach, w miejscowości położonej niedaleko Rybnika. Ulokowanie opactwa zostało przypisane „B. cancelarius Galroniae”. Historycy twierdzą, że chodziło tutaj o Bogusława, który piastował wówczas urząd kanonika oraz był kanclerzem księcia Konrada Mazowieckiego. Jednak są to tylko przypuszczenia. Wyżej wspomniany Bogusław doszedł do porozumienia z Kapitułą Generalną w Citeaux i w 1238 roku przedstawiciele klasztorów w Sulejowie i Mogile, przeprowadzili wizytację poczym wydali zgodę na wzniesienie klasztoru. Zakon we Woszczycach został umiejscowiony obok potoku, który nazywany był w dawnych czasach „Rudą”. Stąd też można wywnioskować, że biskup Wawrzyniec w swoim dokumencie miał na myśli klasztor we Woszczycach. Po śmierci księcia Kazimierza i biskupa Wawrzyńca, współtwórców konwentu, zakon przeżywał kryzys. Pomimo starań Bogusława o odbudowę klasztoru, plan ten został zniweczony przez najazd tatarów w 1241 roku15.

Po nieudanej próbie odrestaurowania klasztoru we Woszczycach, mnisi z Jędrzejowa zaczęli rozglądać się za nowymi terenami na Górnym Śląsku, które można by było wykorzystać na ulokowanie fundacji. W 1252 roku dzięki wsparciu księcia Władysława, zakonnicy wybrali niezamieszkałą dotąd dolinę położoną nad rzeką Rudą (dzisiaj nazywaną Rudami). Były to już tereny wchodzące w skład diecezji wrocławskiej. Taką informację podał G. Jongelin w swoim dziele o opactwie. Jednak większość badaczy twierdzi, że fundacja została tam ulokowana w 1254 albo 1255 roku. Daty te potwierdza relacja późniejszego przełożonego Andreasa Emanuela Pospela. To on będąc w macierzystym klasztorze w Citeaux, zauważył przed kapitularzem zniszczoną tablicę, na której widniał spis wszystkich fundacji cysterskich, w tym m.in. wyryta data 1255 i nazwa Rudy. Niestety i ta data musiała okazać się nieprawdziwa, bowiem Kapituła Generalna skierowała prośbę o podanie konkretnej daty. Książę Władysław, syn Kazimierza, w Raciborzu 21 października 1258 roku wystawił dokument mówiący o zamieszkiwaniu zakonu przez cystersów. Rudy były nazywane od imienia fundatora „Wladislavia”. Książę w dokumencie wspomniał o swojej pobożnej żonie Eufenii, a także o swoich synach, Kazimierzu i Bolesławie, którzy również przyczynili się do ufundowania klasztoru. Dzięki książęcym nadaniom cystersi uzyskali liczne przywileje prawne i gospodarcze. Przebywający w 1267 roku w Raciborzu, Legat papieski, Gwidon podpisał się pod tym dokumentem. W 1274 roku uczynił to samo papież Grzegorz X16.

Miejscowość, w której książę Władysław ufundował klasztor została nazwana od jego imienia „Wladislavia” i używana była do śmierci władcy, która najprawdopodobniej nastąpiła 27 sierpnia 1281 albo 1282 roku. W 1263 roku, a więc jeszcze w czasach panowania księcia opolsko-raciborskiego, po raz pierwszy użyty został termin „Ruda”. Dopiero od 1283 roku nazwa ta zadomowiła się na dłuższy okres17. Pod koniec XIV wieku książę Jan II Żelazny, w dokumentach sporządzonych w języku niemieckim, posłużył się nazwą „Rudden”. W I połowie XV wieku natomiast użyto terminu „Rawden”. B. Stein, w swojej książce o Śląsku napisanej w XVI wieku, zastosował wyrażenie „Rauden”, które przetrwało do XVIII wieku i było używane m.in. na mapach Śląska, takich autorów jak M. Helwig (1561 r.), J. Scultetus (1638 r.), a także w kronikach J. Schickfuss (1625 r.) i J. D. Köhler (1710 r.). Autorzy „Atlasu Śląskiego” z 1752 roku również nazwali osadę „Rauden”, co przetłumaczyli na język polski jako „Rudy”. Od XVIII wieku wprowadzono nazwę „Gross Rauden”, którą posługiwano się do 1945 roku. Po II wojnie światowej wieś wróciła do nazwy „Rudy”18.

Opactwo w Rudach wybudowano z drewna. Na przełomie XIII i XIV wieku dodatkowo wzniesiono murowane budowle19. Zgodnie z regułą benedyktyńską w rudzkim klasztorze zamieszkało trzynastu mnichów, łącznie z pierwszym przełożonym Piotrem I. Wśród pierwszych braci zakonnych byli Francuzi, Niemcy i Włosi, którzy przybyli z fundacji w Jędrzejowie20. Oprócz przywilejów prawnych i gospodarczych cystersi otrzymali również 7 okolicznych osad, które kolejno wymienia historyk Stanisław Rybandt; „…Dobrosławice, Jankowice Rudzkie, Maciowakrze, Ruda Kozielska, Stanica, Woszczyce, Zawada Rybnicka…”. Ponadto zakonnicy otrzymali część wsi Pogrzebień oraz ziemie późniejszej wsi Boguszowice21. Mnisi władali także sporymi terenami leśnymi. Jednak jak pisze historyk, nie były to duże uposażenia, względem klasztorów cysterskich na Dolnym Śląsku22.

W średniowieczu, każdemu nowopowstałemu klasztorowi przypisywano kilka legend, dotyczących jego założenia. O fundacji cysterskiej w Rudach również krąży opowiadanie, które w 1653 roku spisał wspomniany opat Andreas Emanuel Pospel. Przetrwało ono dzięki dobrym relacjom starszych zakonników, którzy przekazywali ową legendę z pokolenia na pokolenie. Legenda głosi iż myśliwi, którzy popędzając za zwierzyną rozdzielili się na różne strony23. Po wielu godzinach spędzonych w samotności, książę Władysław Opolski i jego świta odnaleźli się przy małym źródełku, uznając to za cud Boży. Powróciwszy do domu, Władysław opowiedział o wszystkim swojej żonie. Para książęca wspólnie zadecydowała o wybudowaniu w tym miejscu klasztoru. Małżeństwo wybrało się w miejsce, z którego wypływało tajemnicze źródełko. Według legendy w czasie dyskusji nad miejscem ulokowania kościoła, zerwał się bardzo silny wiatr i zwiał welon z głowy księżnej Eufenii. Gdy tylko wiatr osłabł, nakrycie głowy opadło w miejscu gdzie został wzniesiony główny ołtarz24. Niestety jest to tylko legenda i nie wiemy ile w tym przekazie jest prawdy.

Marcin Skrzypiec


1 Olszewski D. (red.), Cystersi w Polsce, W 850-lecie fundacji opactwa jędrzejowskiego, Kielce 1990, s. 27-28.
2 J. Strzelczyk (red.), Cystersi w kulturze średniowiecznej Europy, Poznań 1992, s. 29.
3 Kaczmarek K., Strzelczyk J., Wyrwa A. M. (red.), Monasticon Cisterciense Poloniae, T. I, Poznań 1999, s. 37-38.
4 Ibidem, s. 38.
5 Ibidem, s. 48-50.
6 Ibidem, s. 52.
7 Ibidem, s. 50.
8 J. Mandziuk, Historia Kościoła katolickiego na Śląsku, T. I, cz. 2, Warszawa 2004, s. 278-279.
9 D. Olszewski (red.), Cyst. w Pol…, s. 36.
10 Mika N. (red.), Klasztor cystersów w Rudach, Racibórz 2008, s. 7.
11 W. Dominiak, Ostatni władca Górnego Śląska, Racibórz 2009, s. 209.
12 Wawoczny G., Sekrety cystersów, Opactwo w Rudach, Racibórz 2007, s. 11
13 Ibidem. s. 11.
14 Ibidem, s. 10.
15 Ibidem, s. 11- 12.
16 Wawoczny G., Rudy wczoraj i dziś, Racibórz 2001 s. 34-37.
17 N. Mika (red.), op. cit., s. 16.
18 G. Wawoczny, Rudy wcz. i dzi…, s. 40-42.
19 N. Mika (red.), op. cit., s. 20.
20 Wolnik F. (red.), Cystersi w Rudach, Opole 2009, s. 38.
21 Rybandt S., Średniowieczne opactwo cystersów w Rudach, Wrocław 1977, s. 30.
22 Idem, s. 32.
23 15. Potthast A., Historia dawnego klasztoru cystersów w Rudach na Górnym Śląsku, tł. Dziemidowicz J., Rudy 2008, s. 33.
24 Ibidem, s. 34.

mar 152014
 

Henryk Postawka

Pierwsze osady śródleśne związane z początkiem hutnictwa w Bargłówce i Kuźni Raciborskiej na podstawie zachowanych dokumentów XVII, XVIII i XIX wiecznych.

Początki Bargłówki [Barglowka – Bargówka (Sl)] łączą się nierozerwalnie z kuźniczą osadą Kuźnia Raciborska. Obie osady powstały około 1640 roku. Pomimo dużej odległości pomiędzy Bargłówką a Kuźnia Raciborską, obie osady zostały połączone gospodarczo z powodu wspólnego właściciela. W połowie XVII wieku na terenie dzisiejszej północnej części Bargłówki odkryto pokłady rudy (obecna ulica Dolna i potocznie zwany teren przez miejscowych jako Doły zapewne od eksploatacji rudy). Było to przedłużenie pokładów rudy na terenie dzisiejszego przysiółka wsi cysterskiej Stanica – Górniki, a ciągnąca się dalej na Nową Wieś (obecnie Trachy). Pozostałość po eksploatacji rudy na głębokości 10 – 15 metrowych szybach są widoczne jeszcze na terenie lasów pomiędzy Białym Dworem i Stanicą oraz na terenie przysiółka Stanicy – Górniki. Najwięcej takich szybów widocznych jest na terenie Leśnictwa Bargłówka, oddziały 124 i 125 w Nadleśnictwie Rudy oraz Leśnictwa Stanica (Nadleśnictwa Rybnik, oddział 143). Bargłówka należała do dóbr zamkowych w Raciborzu (Herrschaft zu Ratibor), Stanica z Białym Dworem do cystersów z Rud (Herrschaft zu Rauden), a Nowa Wieś do dóbr księcia sławięcickiego (Herrschaft zu Schlawientzitz). Jednak ze względu na odległość do najbliższej kaplicy w Kuźni Raciborskiej od samego początku powstania osady Bargłówka została przypisana do parafii w Rudach. Dzięki odkrytym pokładom rudy w Bargłówce rozwinął się przemysł hutniczy w Kuźni Raciborskiej. A dzięki księgom parafialnym udało mi się odkryć pochodzenie pierwszej osady na ternie miasta Kuźnia Raciborska o nazwie: NIESTEMPÓW (NIESTEMPOWA KUŹNIA). Uważam, że wszystkie dotychczasowe opracowania nt. początków miasta podają mylną nazwę pierwotnej osady na zrębni leśnej POTEMPA. Prawdopodobnie chodzi o złą transkrypcję Niestępowa (Niestempowa). Kuźnia rudy nie miała prawa bytu bez rudy, wydobytej na własnym gruncie w Bargłówce. I ten zapewne fakt był przyczyną powstania tej osady.

Bargłowka na mapie Urmeßtischblatt z 1827 r.

Bargłowka na mapie Urmeßtischblatt z 1827 r.

Pierwsza kuźnica (pierwszy młot) na terenie obecnej Kuźni Raciborskiej powstała na wrzosowisku (moczarach czy pustkach), czyli dokładnie na podmokłych terenach po wyrębie lasu zwanego Niestempow i oficjalnie ochrzczonych na cześć ówczesnego właściciela dóbr zamkowych na Raciborzu Segenberg (w wolnym tłumaczeniu na polski: Góra Szczęścia) w 1641 roku. Pierwszym dzierżawcą został Henryk Helmes. To miejsce to okolica dzisiejszej Górnej Huty przed rozdzieleniem się rzeki Rudy na właściwą Rudę i jej odnogę Rudkę. Niestempow to zapewne miejsce sugerujące niedostępne miejsce lub trudno dostępne. Nigdzie w archiwalnych dokumentach nie znalazłem wzmianki nazwy Potempa. Natomiast Niestempow jest wielokrotnie wymieniany w księgach parafialnych kościoła NMP w Rudach. W transkrypcji dokumentu z zasobów archiwum w Raciborzu pomogła mi Pani Elżbieta Chroboczek. 

Dieser Eisenhammer ist Anno 1641 in der Heide auf dem Nastemper Grunde gennant, gebaut Segenberg gatauft worden, wird itzo in freiem Gange raűmlich und gebűhrent getrieben und dem Heinrich Helmes vermittet.

Dazu wird der Eisenstein gewohnenn im Walde auf dem Herrschaflichen Grunde wo sicherer freie die Gelengenheit geerbet und mann den Eisensteinhaben kann”.

Urbarz z 1670 roku Hammer (Kuźnia Raciborska) wspomina, że na Gruncie zwanym Niestempów w 1641 roku założono hutę nazwaną Segenberg.

Urbarz z 1670 roku Hammer (Kuźnia Raciborska) wspomina, że na Gruncie zwanym Niestempów w 1641 roku założono hutę nazwaną Segenberg.

Archiwum Państwowe w Raciborzu, Komora Książęca, Urabarium Hammer.

W matrykułach parafialnych NMP w Rudach znajdują się zapiski potwierdzające istnienie kuźni w Kuźni Raciborskiej. Pierwszy zapis dotyczył księgi chrztów z 9 maja 1666 roku dziecka Grzegorza Burdy i Ewy z Bargłówki. Ojcem chrzestnym był Georgio Mitręga Zniestępowy Kuźnice.

Dnia 20 stycznia 1669 roku chrzczone jest dziecko o imieniu Paul (Paweł) Chrzan z Bargłówki. Jego ojcem chrzestnym został kolejny mieszkaniec Thomas Potyka z Niestępowy Kuźnice. Jednakże spotykamy inny zapis tego miejsca. Dnia 24 grudnia 1669 roku , ojcem chrzestnym Andrzeja Schendzielarza, syna karczmarza był Pan (Dominum) Henryk Helmes de Ratiboriensi Kuznia. A rok później, 12 października 1670 r. Grzegorz Chrzan miał rodziców chrzestnych: Baltazara Bednarzuw w Kuznice Zamkowei i Barbara Potikowa z teyże Kuźnice.

Ciekawe zapiski przybliżające nam pierwsze osady przemysłowe dotyczą księgi ślubów (Heiraten Buch z Bargłówki). W dniu 12 sierpnia 1674 roku zapewne jeszcze w kościele p.w. św. Marcina w Stanicy Cystersi udzielili ślubu Piotrowi Gomowskiemu z Sandomierza (Sendomiria) z Anną, córką Jury (Jerzego) Schendzielarza z Niestępowskiej Kuźnicy na ten czas na Bargłówce. Dwa lata później, 8 listopada 1676 r. Krzysztof Chorobik z Raciborskiej Kuźnicy ożenił się z Mariną Cyrankową. Świadkiem był Georgius (Jerzy) Manczyk z Raciborskiej Kuznicy.

Najciekawszy zapis, który dowodzi, że kuźnia w Raciborskiej Kuźni i Niestępowa Kuźnia to to te samo miejsce na tak oznaczonym gruncie przynosi nam zapis ślubu z dnia 12 czerwca 1689 r. Wdowiec Jan Dolnik z Niestępowa alias Ratiboriensi Ferricudina ożenił się z Sophią córką Jerzego Jozek alias Kotzlayda z Bargłówki. Wszystkie śluby dotyczyły Bargłówki, gdyż panny młode pochodziły z Bargłówki. Pan młody w tych przypadkach pochodził z Raciborskiej Kuźni (Niestępowej Kuźni) . Zwyczajowo para musiała pochodzić z miejscowości Pana wsi.

Ferricudina Ratiboriensis – Niestempowa – Raciborska Kuźnia

Rok 1640 wskazuje na początek hutnictwa żelaza na gruntach księstwa raciborskiego (dóbr zamkowych w Raciborzu). Ówczesny właściciel Oktawian Segenberg sprowadził hutników do swoich dóbr z odległych zagłębi przemysłowych (Sandomierz, Częstochowa, Bytom). Na terenie Bargłówki powstała kopalnia rudy żelaza w postaci licznych szybów, z których fedrowano rudę żelaza na głębokości kilkunastu metrów. Na północy Bargłówki osiedlili się kurzoki i smolorze. Lasy obfite w drewno zapewniały budulca i materiały do produkcji węgla drzewnego oraz smoły. W tym samych czasie na zrębowisku Niestempowa powstała kuźnia żelaza oraz tartak. Niewykluczone, że w tym samym czasie z inicjatywy cystersów rudzkich został wybudowany kanał rzeczny (Fluss Kanal), obecnie zwany jako Pogonica. Tym kanałem spławiano ścięte drzewa, rudę żelaza zarówno wykorzystywane przez Cystersów, ale również przez O. Segenberga do tartaku w Niestempowie. W tym samym czasie powstały następne osady w Budziskach (1642), Rudzie i Solarni.

Obecnie przy leśnej drodze Hotelowa, niedaleko mostu prowadzącego na pożarzysko z 1992 roku (obecnie części Górnej Huty) rosną dwa potężne dęby o obwodzie 550 i 500 cm na grobli dawnej młynówki z resztkami zabudowań dawnej huty. Dęby pamiętają początki powstania kuźni Niestempowa (Ferricudina). Powinny zostać objęte ochroną pomnikową ze względu na rozmiary oraz miejsce dawnego przemysłu hutniczego. Nie przynosi chluby miastu nielegalne wysypisko śmieci w korycie młynówki i rozpadające się ruiny budynków hutniczych w dolinie rzeki Rudy.

Górki Śl. 13 marzec 2014 r.

Składam szczególne podziękowanie Pani Elżbiecie Chroboczek, Marianowi Franecki, Markowi Staneczek oraz Lucjanowi Durszlagowi za czas poświęcony, materiał oraz wiedzę, którą się podzielili ze mną.

Jan Kalemba. Przemysł metalowy ziemi raciborskiej w XIX i pierwszej połowie XX wieku (do 1945 r.) ze szczególnym uwzględnieniem Kuźni Raciborskiej i jej okolicy. S. 27-28. Fabryka obrabiarek „Rafamet” w Kuźni Raciborskiej. Próba zarysu historyczno – gospodarczego. Instytut Śląski w Opolu, pod red. Andrzej Brożek, Opole 1971. Kalemba J.

Roma Łobos, Fabryka Obrabiarek „Rafamet” w Kuźni Raciborskiej 1945 – 1970, Instytut Śląski w Opolu 1979.

Archiwum Państwowe, Komora Książęca.

Księgi parafialne Archiwum Parafialne w Rudach i Diecezjalne we Wrocławiu dostępne online.

mar 022014
 

Henryk Postawka

Ludziom Majdanu poświęcam

Pierwsza katastrofa lotnicza na Górnym Śląsku

1. Sytuacja polityczna po zakończeniu I wojny światowej

Po zakończeniu I wojny światowej (1914 – 1918) rozpadł się stary porządek geopolityczny Europy. Losy państw biorących udział w wojnie po jednej i drugiej stronie konfliktu zbrojnego miały zostać rozstrzygnięte na konferencji pokojowej w Paryżu, w pałacu dawnej siedziby królewskiej w Wersalu. Również dzięki ustaleniom zwycięskich krajów Ententy powstały nowe państwa, m.in. Polska i Czechosłowacja. Do 1918 roku Polski nie było na mapie od wielu lat. Również Śląsk, na terenie którego rozbił się w sierpniu 1919 roku jako jeden z pierwszych w historii samolot niemiecki, czekał wkrótce rozdarcie, podział i plebiscyt. Na pokładzie „latawca”, jak nazwał maszynę dziennikarz ówczesnych Nowin Raciborskich, znajdowało się dwóch ukraińskich członków misji pokojowej w Paryżu i 6 członków niemieckiej załogi. W lasach rudzkich, na pograniczu powiatów raciborskiego i rybnickiego, gdzie owa maszyna latająca ze skrzyniami papierowych pieniędzy ukraińskich rozbiła się, mieli się według tradycji ustnej ukrywać już w następnym roku 1920 polscy powstańcy pochodzący zarówno ze Śląska jak i z Polski, walczący o przyłączenie Śląska do Polski. Nie należy wykluczyć, że wśród milionów hrywien ukraińskich przewożonych drogą lotniczą z Wrocławia na Ukrainę nad Rudami były również marki niemieckie a nawet złote monety waluty niemieckiej. Ówczesna prasa polskojęzyczna Nowin Raciborskich donosiła szczególnie w sierpniu 1919 o przypadkach rekwirowania waluty ukraińskiej po okolicznych miejscowościach. O ile hrywny drukowane w Niemczech nie przedstawiały dużej wartości, bowiem w 1923 roku Ukraina utraciła wszelką nadzieję na niepodległość, o tyle marki stanowiły dużą wartość dla okolicznych mieszkańców. Moim zdaniem nie jest przypadkiem, że ze wsi nad Odrą, Dziergowic i Solarni pochodziły oddziały powstańców pro-polskich, walczących o przyłączenie Śląska do Polski. Nie będę tutaj próbował łączyć ten fakt na razie z powstaniami śląskimi, z powodu słabej dokumentacji historycznej. Naświetlam jednak ten problem. Być może ktoś później powiążę te fakty.

2. Główny bohater katastrofy

Najważniejszym uczestnikiem tragedii lotniczej, która rozegrała się rankiem 4 sierpnia 1919 r. w lasach rudzkich była osoba Dmytro Witowskiego, jednego z dwóch Ukraińców obecnych na pokładzie. Najważniejsze wydarzenie w życiu oficera armii ukraińskiej Dmytro Witowskiego był jego udział i dowodzenie przynajmniej w początkowym okresie powstania ukraińskiego we Lwowie w listopadzie 1918 roku przeciw Polakom oraz uczestnictwo w pokojowej konferencji paryskiej. Był tam zwolennikiem pojednania pokojowego Zachodniej Ukrainy z Polską. Plan zajęcia Lwowa opracował właśnie pułkownik Dmytro Witowski razem z porucznikiem Petro Bubelą. [http://prawica.net/31998.] Dmytro Witowskij jako członek delegacji ukraińskiej lobbował W Paryżu na konferencji pokojowej w 1919 na rzecz zawieszenia broni w wojnie polsko – ukraińskiej w imieniu zachodniej prowincji Ukraińskiej Republiki Ludowej (URL).[http://www.encyclopediaofukraine.com/display.asp?linkpath=pages%5CP%5CA%5CParisPeaceConference.htm]

Jest to przykład człowieka oddanego swojemu narodowi a jednocześnie racjonalnie myślącemu. Opinia na temat jego misji w Wersalu nie pochodzi bynajmniej ze środowisk polocentrycznych, lecz ze środowisk emigrantów ukraińskich w Kanadzie, którzy założyli angielskojęzyczną encyklopedię historyczną.

3. Kim był Dmytro Witowski?

Dmytro Witowski (www.wikipedia.org)

Dmytro Witowski (www.wikipedia.org)

Dmytro Witowski (ukr. Дмитро Вітовський) urodził się 6 listopada 1877 r. we wsi Miedusa w Galicji. Pochodził z rodziny szlacheckiej. Był znanym ukraińskim politykiem, dobrze wykształconym wojskowym wysokiej rangi. Ukończył gimnazjum w Stanisławowie, następnie wydział prawa Uniwersytetu Lwowskiego, gdzie aktywnie działał w organizacjach studenckich. Został członkiem Zarządu Ukraińskiej Partii Radykalnej, organizował „Sicz” (Towarzystwo Gimnastyczno – Pożarnicze ). Brał udział w walce o utworzenie ukraińskiego uniwersytetu we Lwowie. Za aktywną działalność polityczną utracił austro–węgierski stopień oficerski w 1908 roku. Został przeniesiony do legionu USS (Ukraińskych Strzelców Siczowych), gdzie doczekał się wybuchu I wojny światowej. 

Dmytro Witowski w środku.(www.wikipedia.org)

Dmytro Witowski w środku.(www.wikipedia.org)

W latach 1916 – 1917 razem z czetarem M. Sajewiczem i M. Hawrylukiem organizują ukraińskie szkolnictwo na Wołyniu a w 1918 na Podolu. Jeden z przywódców walk o Lwów w listopadzie 1918 przeciwko Polakom. W maju 1919 delegat na konferencję pokojową w Paryżu, mającą na celu przerwanie walk polsko – ukraińskich. Wracając z Paryża, zginął pod Raciborzem na terytorium Niemiec. Pochowany 14 sierpnia 1919 na cmentarzu Hugenotów w Berlinie. Dnia 1 listopada 2002 jego ciało przeniesiono i pochowani na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. [http://pl.wikipedia.org/wiki/Dmytro_Witowski] Warto w tym miejscu zauważyć rozbieżności w dacie śmierci w 3 wersjach językowych. Ukraińska Wikipedia podaje datę 2 sierpnia, polska 4 sierpnia a angielska nawet 8 lipiec.

 

4. Pierwsze doniesienia prasowe: „Nieszczęście lotnicze pod Dziergowicami” z 6 sierpnia 1919 roku.

Nowiny Raciborskie z 6 sierpnia 1919 r.

Nowiny Raciborskie z 6 sierpnia 1919 r.

Polskojęzyczne „Nowiny Raciborskie” z Raciborza w dniu 6 sierpnia 1919 roku donoszą czytelnikom na Górnym Śląsku o „Nieszczęściu lotniczym pod Dziergowicami”, które miało się wydarzyć dwa dni wcześniej.

„Racibórz. 4 sierpnia. Pod Dziergowicami runął dziś przed południem o godzinie 11 wielki samolot o 2 motorach w płomieniach na ziemię. Podróżni, 8 ludzi, ponieśli śmierć na miejscu. W samolocie znajdowało się kilka gołębi, które jeszcze żyły, oraz wielki worek z rosyjskimi pieniędzmi, które kolejarze pozbierali. Sprowadzony z Raciborza grencszuc odstawił resztki samolotu wraz z gołębiami do Rud. Biuro Wollfa, donosząc o wypadku pisze, iż prawdopodobnie był to samolot polski” 

[http://www.biblrac.com.pl/files/nowiny_raciborskie_1919_nr_94_1374680207.pdf]

5 . Ówczesne stosunki polsko – ukraińskie w skrócie

Polska odzyskała niepodległość 11 listopada 1918 roku. Natomiast Ukraińcy uprzedzili Polaków o 10 dni. W listopadzie wybuchło powstanie ukraińskie we Lwowie, którego plan opracował Dmytro Witowskij. Traktat pokojowy w Wersalu kończący I wojnę światową został podpisany dnia 28 czerwca 1919 roku. Zachodnioukraińska Republika Ludowa to jedno z dwóch państw ukraińskich, które pretendowało do niepodległego bytu. Na drodze do niepodległości Zachodniej Ukrainy stanęła odrodzona właśnie Polska. Po abdykacji w dniu 15 marca 1917 roku cara Mikołaja II powstały zalążki państwa ukraińskiego. Nowe państwo od samego początku prowadziło wojny z bolszewikami, biało armistami, Polską i Rumunią. W 1918 roku trwały walki o Lwów. Początkowo na czele Ukraińców stał Dmitro Witowskij, który zginął w katastrofie w lasach rudzkich dnia 4 sierpnia 1919 roku. Zaledwie miesiąc po konferencji paryskiej. Dnia 22 kwietnia 1920 Polacy z Ukraińcami podpisali umowę tzw. warszawską, na mocy której Piłsudski z Petlurą mieli prowadzić wspólną wojnę przeciwko bolszewikom oraz mieli wyznaczyć przyszłą wspólną granicę na rzece Zbrucz. Strona polska jednak nie dotrzymała warunków umowy. Podczas zawieszenia umowy z bolszewikami w październiku 1920 roku w Rydze,strona ukraińska z URL nie została dopuszczona do rozmów, co praktycznie położyło kres istnienia niezależnego państwa ukraińskiego.
[
http://nadbuhom.pl/art_1679.htm]

6. Niemieckie Towarzystwo Lotnicze – DLR (Deutsche Luft Reederei), czyli dlaczego niemiecki bombowiec transportował ukraińskie hrywny.

Holenderski historyk lotnictwa międzynarodowego Bob Mulder, na stale mieszkający w Norwegii prezentuje artykuły przedstawiające historię towarzystw lotniczych. Niemiecki rząd udzielił zezwolenia Niemieckiemu Towarzystwu Lotniczemu (DLR) na wyczarterowanie w 1919 roku pewną liczbę samolotów ukraińskiemu rządowi.

Mapa Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej (1918-1919) (www.wikipedia.org)

Mapa Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej (1918-1919) (www.wikipedia.org)

 

Trzy wynajęte bombowce miały przetransportować nową walutę na teren zachodniej Ukrainy, niezbędne do prowadzenia wojny i rozwijającej się gospodarki nowego państwa. Młode państwo ukraińskie było w stanie wojny (m.in. z Rumunią i Polską). DLR (Deutsche Luft Reederei) było jednym z większych kompanii lotniczych w Niemczech po zakończeniu I wojny światowej. Dnia 5 lutego 1919 roku towarzystwo DLR otrzymało pozwolenie na usługi lotnicze krajowe pasażerskie, cywilne, regularne pomiędzy Berlinem a Weimarem. Największym problemem DLR była flota lotnicza. Towarzystwo używało dwóch oficjalnych rejestrów samolotów (LFR- A oraz LFR – B) a poza tym jeszcze nie oficjalnej wewnętrznej listy towarzystwa.

Na początku samoloty wyczarterowane z Niemiec zostały w ukryciu przetransportowane na Ukrainę. Ukraiński rząd wyczarterował 3 pięciosilnikowe samoloty Staaken R.XIV a, które były w dyspozycji DLR. Jeden z tego typu samolotów z numerem konstrukcyjnym R 70 posiadał numer floty DLR 70 i numer rejestracyjny D.130, podczas gdy dwa inne samoloty o numerze konstrukcyjnym LFR – A miały numery rejestracyjne D.129 oraz D.131. Niestety wszystkie trzy samoloty zostały utracone w czasie służby. Pierwsza maszyna o numerach D.130 została skonfiskowana przez francuskich żołnierzy w dniu 29 lipca 1919 r. w imieniu organizacji międzynarodowej IAACC na lotnisku we Wiedniu, Aspern. Drugi samolot, najbardziej nas interesujący, rozbił się i spalił 4 sierpnia na Górnym Śląsku. Ostatni Staaken R.XIVa dowodzony przez kapitana księcia Hansa Wolfvon Harah z załogą: Heinrich Smiltz oraz Henrig Tretken był zmuszony do przymusowego lądowania z powodu problemów z paliwem w dniu 19 września 1919 r. w czasie lotu do Kamieńca Podolskiego. Po lądowaniu załoga została aresztowana przez żołnierzy 37 rumuńskiego Regimentu Piechoty, który przebywał w pobliżu. Na pokładzie Rumuni znaleźli 303 miliony hrywien ukraińskich, wydrukowanych 5, 6 i 24 października 1918 roku. Członkowie z Ukrainy zostali zwolnieni i odesłani na tereny kontrolowane przez Ukraińców, na drugi brzeg Dniestru, podczas gdy Niemców uwięziono. Maszyna została naprawiona ponownie przez rumuńskich mechaników i pilotowane przez pułkownika technicznego Petro Macavei. Do stolicy Rumuni, Bukaresztu samolot zatrzymany w Rumuni nigdy więcej nie wzniósł się, lecz stacjonował na lotnisku przez kilka następnych lat zanim został ostatecznie zdemontowany. Jego drewniane śmigła powędrowało do muzeum wojskowego w Bukareszcie. Z powodu braku maszyn DLR musiało dostarczyć Ukraińcom nowe samoloty Friedrichschafen G IIIa (znane jako FF 45).

Według historyka lotnictwa Roba Muldera flota DLR w całym sezonie 1919 roku przewiozła 2921 pasażerów oraz 93 150 kg towaru. Najlepszym miesiącem był lipiec z 727 pasażerami. W opinii Roba Muldera nikt nie zginął ani nie został ranny. Niestety mamy niezbite dowody, że w lasach na północ od Rud i Kuźni Raciborskiej zginęło 8 uczestników misji transportu waluty ukraińskiej z Psiego Pola pod Wrocławiem do Kamieńca Podolskiego w dniu 4 sierpnia 1919 roku.

[Rob Mulder Deutsche Luft – Reederei Geselschaft mit beschrankter Haftung – DLR (1917 – 1923) www.europeairlines.no , w tłumaczeniu Henryka Postawki]

7. Następne doniesienia prasowe Nowin Raciborskich
http://www.biblrac.com.pl/pl/site/nowiny.html

Jak się później okazało nie był to samolot polski, lecz Niemieckiego Towarzystwa Lotniczego (Deutsche Luft Reederei) wyczarterowany przez młode państwo o nazwie: Zachodnia Ukraińska Republika Ludowa. Nie była to również waluta rosyjska (ruble), lecz hrywny ukraińskie wydrukowane w Niemczech. Nie tylko kolejarze zbierali pieniądze ukraińskie, lecz także liczni zbieracze owoców leśnych wówczas tak licznie obecni w lasach księcia raciborskiego, mającego swoją siedzibę w Rudach Wielkich. Ze względu na bliskość miejsca katastrofy lotniczej Nowiny podają, że miało to miejsce pod Dziergowicami. Niestety redakcja nie mogła podać dokładnego miejsca tragedii. Taką dokładna informację udało mi się otrzymać dopiero niedawno z aktów zgonów w Urzędzie Stanu Cywilnego w Kuźni Raciborskiej wszystkich ofiar. Zastanawiające wydaje się mi, skąd redakcja polsko języcznej gazety posiadała tak dokładne informacje na terenie państwa niemieckiego. 

Fotografia z miejsca tragedii. (www.theaerodrome.com)

Fotografia z miejsca tragedii. (www.theaerodrome.com)

8. Opisy świadków katastrofy według Nowin

Nowiny Raciborskie zwracają uwagę na pewne fakty katastrofy. Samolot zapalił się i spadł wskutek eksplozji motoru. Krótko przed upadkiem słyszano wyraźnie huk, jaki towarzyszy zwykle wybuchowi. Wydanie z 13 sierpnia (numer 97) dodaje, że „samolot leciał od Kędzierzyna w kierunku Dziergowic, gdzie opuścił się na mniej więcej 50 metrów ponad ziemią. W tej chwili nastąpiła eskplozya a równocześnie zeskoczył jeden z pasażerów latawca, którego znaleziono nieżywego niedaleko miejsca nieszczęśliwego wypadku. Kilka kroków dalej znaleziono kasetę do pieniędzy, niestety próżno, gdyż zawartość jej, składającą się z pieniędzy złotych i srebrnych, rozebrali niezawodnie ciekawi, którzy najpierw na miejsce katastrofy przybyli. Latawiec spadł do lasu, łamiąc około 300 drzew bardzo grubych. Dostęp do niego był bardzo utrudniony, gdyż ogień palącego się aparatu przybierał coraz szersze rozmiary. To też zdołano zaledwie uratować dwie skrzynki pieniędzy papierowych, jakie opodal latawca leżały”.

[ http://www.biblrac.com.pl/files/nowiny_raciborskie_1919_nr_97_1374680438.pdf ]

Jeszcze bardziej rewelacyjnie wieści podają Nowiny z 22 sierpnia 1919 r. (numer 101): Ostrzeliwany samolot zapalił się. Widziałem, jak jeden z pasażerów wyrzucił ze statku dwie skrzynie a potem zaopatrzony w przyrząd ratunkowy z aeroplanu sam wyskoczył. Aparat ratunkowy jednak zawiódł a wyskakujący rozbił się o ziemię. Samolot niebawem spadł także na ziemię, grzebiąc pod sobą 8 pasażerów. Katastrofa nastąpiła nad lasami i nim ludzie nadbiegli, wszelka pomoc była spóźnioną. W samolocie wieziono ukraińskie i niemieckie banknoty oraz kilka worków monety złotej. Części pieniędzy niespalonych nadbiegający rozdzielili między siebie. Nadeszły później grencszuc przeszukiwał obecnych i część papierów odebrał”.

http://www.biblrac.com.pl/files/nowiny_raciborskie_1919_nr_101_1374680726.pdf

9. Świadek Josef Tworuschka

Oprócz doniesień prasy lokalnej po polsku zachowało się wspomnienie Pana Josefa Tworuschki, który udawał się tego dnia na spacer do Jagdhaus Przy Mostku. Wspomnienia opublikowane zostały w książce o Kuźni Raciborskiej w języku niemieckim:

„Naraz usłyszeliśmy głośny szum silnika. Byłby to ktoś z książęcej administracji, lub może sam Herzog? Jednak jak twierdził leśniczy, takie odwiedziny nie były zapowiadane. Szum motoru stawał się coraz głośniejszy. Nie można było uspokoić psa. Spojrzeliśmy w niebo, widzimy samolot , który zbliżał się ku nam. Obserwując go przez lornetkę stwierdziliśmy, że coś było z nim nie w porządku. Tracił ciągle na wysokości. Czyżby pilot chciał awaryjnie lądować w środku lasu? Teraz patrzyliśmy uważnie: była to ciężka maszyna z wieloma członkami załogi. Leciała coraz to niżej i niżej. Z samolotu były wyrzucane skrzynie. Krzyki członków załogi przebijały się poprzez hałas silnika. Coraz więcej paczek papieru było wyrzucanych, ponad całym lasem ścieliła się chmura latających kartek. Cały las zdawał się być kotłem czarownic. Zbieracze jagód podnieśli krzyk i lament, nie można było własnych słów usłyszeć. Mnóstwo młodzieży pobiegło w kierunku samolotu. Nagle z samolotu buchnął płomień. Ludzie w środku ciągle jeszcze wyrzucali skrzynie i papier luzem. Prawdopodobnie chcieli odciążyć maszynę, daremna była jednak ich praca. W ciągu paru chwil cały samolot stanął w płomieniach. Jeden z pilotów próbował w ostatniej chwili na stosunkowo małej wysokości ratować się skokiem ze spadochronem. Nie powiodło mu się, znaleziono go martwego.

Samolot był teraz tak nisko, że ocierał o korony drzew. Usłyszeliśmy, jakby samolot został zestrzelony. Albo była to amunicja, która eksplodowała w płomieniach? W międzyczasie osiągnęliśmy drogę i dobiegliśmy do samolotu. Był rozbity. Miejsce katastrofy przedstawiało obraz zniszczenia. Grupa drzew została całkowicie połamana, szczątki samolotu rozrzucone zostały na wiele metrów. Nie trwało to długo, gdy przybyli żołnierze Straży Granicznej, którzy stacjonowali w Rudach i odgrodzili miejsce wypadku. Dopiero gdy ustały eksplozje, miejsce zostało udostępnione. Choć sam przeżyłem okropności wojny, to co zobaczyłem poruszyło mnie. Tutaj chodziło o ciężką maszynę z ośmioma ludźmi załogi. Z maszyny pozostała kupa złomu, siedmiu ludzi zostało nie do rozpoznania zwęglonych. Na podstawie resztek materiału zostało stwierdzone, że nosili rosyjskie mundury. Pilot, który wyskoczył był cywilem. Nieszczęśnicy zostali pochowani na cmentarzu w Rudach. Maszyna transportowała ładunek ukraińskich banknotów. Prawie wszystkie dzieci, które znalazły się w lesie, napchały swoje kieszenie papierowymi banknotami, które jak się zaraz wyjaśniło były bezwartościowe. Jaki był cel tego nieszczęsnego transportu pieniędzy nie dowiedzieliśmy się.”

[Tłumaczenie Jarosław Dziemidowicz z oryginału Chronik, Ratiborhammer Oberschlesische Heimat im Kreise Ratibor, 1995. s. 240 – 241.]

10. Czy katastrofa wydarzyła się 2 czy 4 sierpnia 1919 roku?

Historyk ukraiński Pavlo Hai – Nyzhnyk, który zawodowo zajmuje się historią Ukrainy uważa, że Witowskij zginął nie 4, lecz 2 sierpnia. Opisał szczegółowo misję ukraińskiej agencji finansowej w Niemczech. Zgodnie z śledztwem specjalnej komisji śledczej w dniu 2 sierpnia 1919 roku z Wrocławia do Kamieńca Podolskiego (na Ukrainę) miały odlecieć dwa samoloty o numerach R – 70 oraz R – 71. Pierwszy samolot R- 70 wziął na pokład oprócz pieniędzy osobę U. Baczyńskiego i odleciał zgodnie z planem. Druga maszyna o numerach R -71, którym miał podróżować Dmitro Witovskij z Wrocławia nie odleciał z powodu awarii silnika i miał zostać naprawiony. Tego samego jeszcze dnia samolot odleciał z Witovskim na pokładzie z Wrocławia (lotnisko w Psim Polu) około 10:00 przed południem. To się zgadza z raportem Specjalnej Komisji Rewizyjnej w Berlinie dla Ukraińskiej Republiki Ludowej pod przewodnictwem Fogt’a [ Biblioteka Narodowa w Warszawie. – Скр. 23 ХХІV-10 (17). – К. 30-30 зв.]. Według Pavla Hai – Nyzhnyka ten samolot mógł się rozbić przelatując około godziny 11:00, 2 sierpnia 1919 r. na granicy polsko – niemieckiej. [Biblioteka Narodowa w Warszawie. – Скр. 23 ХХІV-10 (17). – К. 32 зв.] 


Nowiny Raciborskie z 22 sierpnia 1919 r. podają interesujący szczegół:
Przy jednym z zabitych znaleziono list tej treści: „Wczoraj lądowaliśmy w Psiempolu, jutro jedziemy na Ukrainę”. Wczoraj znaczyło 2 sierpnia, kiedy uległ awarii na lotnisku, bowiem nie wzniósł się w powietrze. A jutro znaczyło 4 sierpnia. W związku powyższym, samolot nie został naprawiony, ani tego samego dnia tj. 2 sierpnia, ani nawet następnego tj. 3 sierpnia 1919 r. Również Nowiny Raciborskie od samego początku konsekwetnie podawały (tj. od wydania z 6 sierpnia) datę katastrofy 4 sierpnia. Wreszcie najbardziej przeknowujących dowodów na moją tezę dostarczyły mi akty zgonów 8 osób w tym (Witowskiego i Czuczmana) oraz 6 niemieckich członków załogi, którzy zginęli tego samego dnia i w tym samym miejscu. Akty zgonu został wydany dopiero 21 sierpnia 1919 roku.

Artykuł ukraińskiego historyka wprowadza pewne zamieszanie, gdyż pisze o kolejnej katastrofie samolotu R – 71 w dniu 24 sierpnia 1919 roku w pobliżu Rud na Górnym Śląsku. Moim zdaniem chodzi o ten sam wypadek samolotu, który miał się rozbić dnia 4 sierpnia 1919 r. [Biblioteka Narodowa w Warszawie. – Скр. 23 ХХІV-10 (17). – К. 99 зв.].

11. Załoga tragicznego lotu samolotu DFL wyczarterowanego przez rząd Ukraińskiej Republiki Ludowej, który rozbił się w dniu 4 sierpnia 1919 roku z Dymytro Witowskim na pokładzie na podstawie aktów zgonu USC Kuźnia Raciborska

 

Nazwisko I imię, zawód

Wiek

Zamieszkały

Urodzony

1.

Sekretarz Ministerstwa Spraw Wojskowych
Dmitro Witowskij

(1877 -1919)

Ukraina

Miedusa, Ukraina

2.

podporucznik Czuczmann Julian

(1895 – 1919)

Ukraina

 
3.

Johann Ohlrau, Wegführer

26 lat i 8 miesięcy

Berlin , Charlottenburg, Nieburhstrasse 76

Eckernhörde

4.

Erich Stein, Flugzeugführer, kawaler

23 lata 2 miesięcy

Berlin , Schöneberg, Kolonnenstrasse 1

Görlitz

5.

Hermann Vermehr, Flugzeugführer, żonaty

27 lat 3 miesiące

Cassel , Franzgreten 14

Mackenrode, Kreis Gottingen

6.

Binereif Josef, Monteur, kawaler

22 lata i 3 miesiące, kawaler

Siemenstadt, Siemenstrasse 27a.

Sontheheim am Neckar

7.

Karl Löffler, monteur, kawaler

26 lat i 5 miesiący, kawaler

Staaken bei Berlin , Russenweg 6.

Oelsnitz im Vogtland

8.

Johann Pokraut, Monteur, kawaler

25 lata I 2 miesięcy, kawaler

Charlottenburg , Wilmersdorferstrasse 75

Nakel an der Netze (Nakło nad Notecią )

Akty zgonu w Rudach wydano 21 sierpnia 1919 roku, opracowanie Marian Franecki i Henryk Postawka ze zbiorów Urzędu Stanu Cywilnego w Kuźni Raciborskiej. Księga zgonów.

Kopia aktu zgonu Dmitro Witowskiego wydanego 21 sierpnia 1919 r. Podana data i godzina śmierć to 4 sierpnia 1919 roku „im Segen 32 der Forstrevier Rauden am vierten August des Jahres 1919 vormitags um achteinviertel Uhr”

Kopia aktu zgonu Dmitro Witowskiego wydanego 21 sierpnia 1919 r. Podana data i godzina śmierć to 4 sierpnia 1919 roku „im Segen 32 der Forstrevier Rauden am vierten August des Jahres 1919 vormitags um achteinviertel Uhr”

12. Jak wyglądał samolot, którym leciał Witowskij

Zeppelin Staaken R. III

Zeppelin Staaken R. III

Niemieckie Towarzystwo Lotnicze (DLR) posiadało 18 bombowców „Zeppelin Staaken”. Tylko 3 z nich zostało wyczarterowane ukraińskiemu rządowi. Większość z nich walczyła na frontach I wojny światowej. Podobna maszyna R-14 wzniosła się po raz pierwszy w niebo w 1917 roku w największej bitwie lotniczej tej wojny. Rozpiętość skrzydeł dwupłatowca: 4,6 m wyższego płatu, 3,6 niższego. Szybkość maksymalna jaką mógł osiągnąć ten bombowiec to 135 km/h. Załoga składała się z 7 osób. R -69, R-70 i R-71 ukraińskiego rządu mogła wziąć na pokład ponad 4 tony bagażu (bomb), podczas gdy rosyjski „Il’ya Muromets” mógł tylko 500 kg tonażu, a największy francuski i angielski odpowiednik niewiele więcej niż ponad tonę. Odległość jednorazowego lotu maszyna DLR mogła osiągnąć 1300 km. Posiadał silnik „Maybacha” o mocy 260 koni mechanicznych I 180 KVt.

Zeppelin-Staaken R.XIV - dokładnie taki sam jak rozbity samolot. (http://de.valka.cz/viewtopic.php/t/54604/start/-1)

Zeppelin-Staaken R.XIV – dokładnie taki sam jak rozbity samolot. (http://de.valka.cz/viewtopic.php/t/54604/start/-1)

Pavlo Hai – Nyzhnyk „Matter of Deutsche Luft Reederei” Ukraina dyplomatychna. Kiev, 2009. Is.X. –P.424 – 438.

 

Film o samolocie podobnym do tego, jaki się rozbił (źródło: Bundesarchiv)

13. Podsumowanie

Na podstawie zebranego materiału udało się zlokalizować miejsce i czas katastrofy lotniczej w lasach na północny – zachód od Rud. Dymitro Witowski po powrocie z konferencji pokojowej w Paryżu miał odlecieć na Ukrainę wspólnie ze swoim adiutantem w towarzystwie 6 członków załogi Niemieckiego Towarzystwa Lotniczego (LDR). Reprezentowali rząd Zachodnio Ukraińskiej Republki Ludowej z misja finansową dostarczenia hrywien na teren państwa walczącego o swój niepodległy byt. Pierwszą osobą, która zwróciła mi uwagę na katastrofę lotniczą w lasach rudzkich był historyk – amator Henryk Guzdek. Wyszukał w bibliotece cyfrowej Powiatowej Biblioteki Publicznej w Raciborzu archiwalne numery Nowin Raciborskich z 1919 roku, które okazały się najbardziej cennym materiałem tej katastrofy. Gros materiałów pochodzi z Internetu z całego świata (Norwegii, Ukrainy i Kanady). Najwięcej na temat samej osoby Dymitro Witowskiego i polityki Zachodniej Ukraińskiej Republiki Ludowej w latach 1918 – 1923 i jej dążeń do uzyskania niepodległości pochodzą od historyka, który para się tą dziedziną zawodowo, Pavlo Hai Nyzhnyka, szczególnie z jego strony o profilu historycznym. W jednej kwestii pozwoliłem się z nim nie zgodzić. Chodzi o datę dokładnej śmierci Witowskiego. W dniu 4 sierpnia 1919 roku Witowskij i Czuczman pojawili się we Wrocławiu, na lotnisku zwanym wówczas Psie Pole. Mieli odlecieć w dniu 2 sierpnia 1919 roku, ale nie udało się ze względu na awarię silnika. Awaria okazała się na tyle poważna, że samolot odleciał dopiero 4 sierpnia około godziny 6 lub 7 rano. Zgodnie z aktami zgonu, jedynym dokumentem potwierdzającym śmierć nie tylko dwóch Uraińców, ale 6 obywateli Niemiec – agentów ukraińskiego rządu zgon nastąpił o 7:45 nad ranem w rewirze leśnym Rudy o numerze 32 (niemiecka numeracja do lat 30 XX wieku). Zgodnie z zachowanymi niemieckimi mapami leśnymi jesteśmy w stanie określić miejsce tragedii lotniczej. Samolot zbliżał się od Kędzierzyna Koźla w kierunku na Rudy. Nad obecnym pożarzyskiem (pożar 1992) lasów rudzkich samolot R – 71 tracił wysokość. Gdy był w pobliżu skrzyżowania dwóch obecnych leśnych dróg: Zakazanej (prowadzi z Brantolki do Solarni) i Barachowskiej (prowadzi z Bargłówki do Kuźni Raciborskiej) na wysokości 50 metrów dawny ciężki bombowiec – transportowiec był widoczny dla zbieraczy runa leśnego, pracowników leśnych, leśników oraz kolejarzy. Bardzo szybko rozeszła się wieś po okolicznych wsiach o rozbiciu się samolotu z pieniędzmi na pokładzie. Nie trudno sobie wyobrazić, że liczba gapi, ciekawskich oraz chcących się wzbogacić zwiększyła się błyskawicznie. Nowiny Raciborskie publikowały szczególnie w miesiącu sierpniu o przypadkach rekwirowania przez policję niemiecką hrywien ukraińskich długo po wypadku. Na tak niskiej wysokości w pobliżu dawnej gajówki Przy Mostku z samolotu zaczęto wyrzucać skrzynie z pieniędzmi oraz ponoć z srebrnymi monetami marek niemieckich. Krótko przed rozbiciem samolot zaczął kosić drzewa (ponoć 300 egzemplarzy). Z samolotu ktoś wyskoczył, ale nie otworzył się spadochron lub było już za późno. Przed zetknięciem się z ziemią nastąpiła eksplozja silnika. I wkrótce samolot runął na ziemię mniej więcej koło 7:45 nad ranem. Zginęło 8 osób (Patrz tabela) w miejscu, gdzie prowadzi droga Zakazana i krzyżuje się z potokiem zwanym Pogonica. Pogonica to dawny kanał wybudowanym przez cystersów jeszcze przed 1810 rokiem. Obecnie nie może być mowy o spływie drzewa ani żadnych materiałów tym potokiem, ponieważ woda nie spływa wręcz stoi. A jedynie widoczny jest zbiornik przeciwpożarowy przy Zakazanej. Tragedia miała miejsce w rewirze leśnym 32 Rudy. Obecnie pokrywa się z oddziałami leśnymi 123 i 122, na wschód od Pogonicy (dawnego kanału spławnego, rzecznego). Bardzo pomocną dłoń podał mi Pan Marian Franecki, który dokonał transkrypcji wszystkich aktów zgonów członków tragicznego lotu oraz prowadzi cały czas poszukiwania w Bibliotece Narodowej w Warszawie (Archiwum Ukrainy). Dzięki artykułowi w języku angielskim Boba Muldera z Norwegi (opisany wyżej) jesteśmy w stanie zrozumieć misję niemieckich ciężkich samolotów (dawnych bombowców) na użytek ukraińskiej misji finansowej Zachodnio – Ukraińskiej Republiki Ludowej. Spośród 1 miliarda hrywien, które miało być przetransportowane do kraju docelowego zaledwie 25 % z tej sumy osiągnęło cel. Jeden z samolotów rozbił się, inny zarekwirowały kraje, gdzie zostały zatrzymane. Bardzo ryzykowna misja zważywszy, że kraje sąsiadujące z państwem ukraińskim nie były życzliwe dążeniom Ukraińców. Należy tutaj podziękowania tłumaczowi, którego bardzo cenię za warsztat Panu Jarosławowi Dziemidowicz, które przełożył z niemieckiego na polski opis tragedii opis katastrofy mieszkańca Kuźni Raciborskiej Josefa Tworuschki. Prawdopodobnie jest to druga katastrofa lotnicza samolotu w Europie, w której zginęło więcej niż dwie osoby po rozbiciu się samolotu dwa dni wcześniej we Włoszech. 

Mapa przedstawiająca rewir leśny 32 na wschód od Kanału rzecznego (obecnie potok Pogonica) i przy drodze leśnej Zakazana. Miejsce katastrofy lotniczej.

Mapa przedstawiająca rewir leśny 32 na wschód od Kanału rzecznego (obecnie potok Pogonica) i przy drodze leśnej Zakazana. Miejsce katastrofy lotniczej.

 

25 lutego 2014 r.

 

kwi 102007
 

Tak zwana granica Polsko-Niemiecka, albo raczej jej pozostałość w Rybniku Stodołach jadąc w stronę leśnej wioski Paproć, niestety nie jest granicą. Nie jest to część szlabanu granicznego. To pozostałość po niemieckim szlabanie fortecznym lub jak kto woli szlabanie przeciw pancernym.

Lokalizacja zapory.

Lokalizacja zapory.

 Moje informacje o szlabanach pancernych pochodzą z rozmów z Jerzym Sadowskim podczas wspólnego pobytu na MRU. Tam zobaczyłem jak „zrobiono” i montowano względem drogi taką zaporę pancerną. Trzeba pamiętać że powstawały one w czasie między pierwszą a drugą wojną światową. Niemcy mieli wtedy nieograniczone ilości stali a czołgi jakie posiadała Polska w tamtym czasie nie były czołgami T-34.
Polski czołg Vickers.

Polski czołg Vickers.

Zapory takie w większości broniły dróg i mostów w pobliżu granicy z Polską. Miały one zatrzymać sprzęt pancerny i pojazdy chociaż na chwile żeby stał sie on łatwym celem dla armaty lub innej broni zwalczającej czołgi. Na MRU szlabanom fortecznym towarzyszyły schrony, ale sprzęt ulokowany w fortyfikacji polowej (z braku schronu) będzie równie skuteczny. W celu zablokowania i zapobiegnięciu zjechania pojazdu z głównej drogi (po zamknięciu szlabanu), przed, obok lub wzdłuż stawiano inne zapory. Są to szyny lub betonowe imitacje słupków drogowych do których (środek) wstawiano stalowe elementy i przeciągano stalowe liny lub montowano na nich bariery z szyn kolejowych.
Podpora zapory.

Podpora zapory.

Słupki linowe

Słupki linowe

Zaporę naszą (Stodoły-Paproć) umieszczono na zakręcie drogi, aby przynajmniej na chwilę unieruchomić czołg nieprzyjaciela. Czołg wchodzący w zakręt odsłaniał boczny pancerz, zawsze słabszy od czołowego. Armatka p. panc. na stanowisku polowym mogła oddać strzał do zatrzymanego czołgu, a pojazd bokiem zapory nie ominie słupy stalowo betonowe z linami skuteczni go zablokują. Właśnie koledzy z forum rawelin.com rozgryźli zasady i zastosowanie takiej i podobnej zapory.
Na tym forum znalazłem ciekawe fotki i podział szlabanów fortecznych. Oto on:Drehschranken- szlaban obrotowy w płaszczyźnie poziomej
Schlagschranken- szlaban uchylny w płaszczyźnie pionowej
Sperrschranke mit Gegengewicht. -szlaban uchylny z przeciwwagą
Trägersperre – belka lub belki na betonowych podporach

Kiedyś Wojtek opowiadał historię, że podobno radziecki czołg zapiął na szlaban stalową linę i próbowano go wyrwać (część podpory). Więc postaram sie wyjaśnić rysunkiem i fotką pod tekstem dlaczego to mogło sie nie udać.
Przekrój zapory

Przekrój zapory

Podpory boczne zapory stanowią integralna całość, pod drogą przebiega stalowa belka która łączy obie podpory. Tylko ramie było podnoszone w górę lecz wewnątrz ramienia była stalowa lina która dodatkowo je wzmacniała. To co pozostało po rybnickiej zaporze to ramie z zatrzaskiem i kilka betonowo-stalowych słupków z oczkami na linę.

To bardzo ciekawy, unikalny „gadżet” forteczny który nie zabezpieczony stanowi łatwy cel dla złomiarzy a podcinają oni go do pewnego czasu. Ratujmy to co pozostało.