Od naszego pierwszego spotkania minęło pięć miesięcy. Spotkaliśmy się 1 maja 2007 roku przy schronie na Wawoku, aby się poznać, wymienić wiedzą i doświadczeniami z zakresu historii i fortyfikacji. Schron zastaliśmy zarośnięty, zasypany ziemią i śmieciami. Nie było go widać, zapomniany, zaniedbany, nikomu nie potrzebny. Ale wcale nas to nie zniechęciło, wręcz przeciwnie, szybko po załatwieniu wszystkich formalności 26 maja 2007 prace ruszyły.
Na początek trzeba było wyciąć wszystkie gałęzie i krzaki, żeby fortyfikacja wyszła w całej okazałości. Trochę taż przerzedzić dwa dęby rosnące przy tylnej ścianie schronu. Po tych zabiegach przyszedł czas na roboty ziemne. Chwyciliśmy za łopaty i zaczęliśmy odkopywać północną strzelnicę aż do poziomu z 1939 roku. Czyli jakieś 5 m sześciennych ziemi. W ten sposób powstała transzeja, którą zabezpieczyliśmy deskami a do środka okopu zrobiliśmy schody. Powoli nabierało to wyglądu i przypominało budowle obronną. Roboty ziemne trwały dość długo, zaczęliśmy kopać od strony południowej, odsłaniając drugą strzelnicę. Ziemi jednak było tak dużo że trzeba było wynająć transport. Wywieźliśmy kolejne 5 ton ziemi i strzelnica została odsłonięta.
Kolejnym etapem prac było zabezpieczenie dachu przed przeciekaniem. Dach został posmarowany dwukrotnie lepikiem, później został nasypany piasek z wykopu i posiana trawa. Fundament obiektu także zabezpieczyliśmy lepikiem. Na brzegu transzei poukładaliśmy worki z piaskiem, wszystkie elementy drewniane zostały zaimpregnowane drewnochronem, a ostatnio zamontowaliśmy komin. Jeszcze wstawimy piecyk i do zimy jesteśmy przygotowani. Sufit został częściowo wyszlifowany, trzeba go jednak mechanicznie dokończyć, potem pomalować szyny i zaimpregnować deski. Na południowej stronie fortu, zrobiliśmy schody do przelotni, ścieżki wokół schronu i główne dojście od strony drogi. Wszystkie brzegi i skarpy zabezpieczone zostały deskami. Pod strzelnicą południową została wysiana trawa, ścieżki i schody wysypaliśmy żwirkiem, a brzeg przy płocie, wyłożone korą i kamieniami dla ozdoby.
Jest to może i eklektyzm, ale nie da się zrobić wszystkiego tak jak to było w 1939. Trzeba wygląd trochę dostosować do czasów obecnych, żeby było estetycznie i historycznie. Ma podobać się też sąsiadom, którzy są nam bardzo przychylni, za co im dziękujemy.
W ten sposób minęło pięć miesięcy prac. Można powiedzieć, że zostało bardzo dużo zrobione w tak krótkim czasie. Najważniejsze cele są wykonane. Została praktycznie kosmetyka, dlatego zakończymy sezon prac w tym roku i odpoczniemy przy lekturze (wiadomo jakiej) w zimowe wieczory. Na wiosnę znów wziąć się trzeba do pracy.
Wiosną najważniejszym zadaniem będzie pomalowanie schronu w ciapy, co poprawi efekt całkowity, pomalowanie wnętrza na biało, zrobienie światła i wstawienie drzwi metalowych. Później już tylko wyposażenie, przede wszystkim CKM na trójnogu + stół i eksponaty z prywatnych zbiorów. Planujemy także schron wyposażyć w gablotkę oszkloną na eksponaty, która będzie wisiała na ścianie.
W przyszłym roku powinniśmy zakończyć prace, wyznaczyć dni i godziny zwiedzania, ustalić dyżury i Veni Vidi Vici.
Osoby pracujące przy rewitalizacji schronu:
Valjean,
Biker 76,
Aw68 i córka Karolina,
Woytas,
Marcoon,
Ramzes,
White,
Arek-Strażak,
Saper,
Przemek Trzeciak,
Piotrek 675