Należy zadbać o to, aby krąg osób świadomych istnienia pociągu pancernego pozostawał możliwie wąski. (Bundesarchiv Freiburg im Breisgau)
Powszechnie przyjmuje się, że II wojna światowa rozpoczęła się w Europie dnia 1 września 1939 r. atakiem pancernika Schleswig-Holstein na Westerplatte na terenie Wolnego Miasta Gdańsk o godz. 4:45. De facto pierwszy atak rozpoczął się 3 minuty później o 4:48. Westerplatte ma jednak wymiar symboliczny jako główny i pierwszy punkt zapalny w Polsce i Europie.
Niestety sytuacja na frontach Polenfeldzug, czyli Kampani wrześniowej w Polsce wyglądała zgoła bardziej skomplikowanie niż przedstawiają to podręczniki szkolne oraz tzw. poprawność historyczna. Celem poniższego artykułu nie jest obalenie i poddanie w wątpliwość roli jaką odegrało Westerplatte. Niemniej jednak uczniowie jak przeciętny i obywatel powinien znać takie miejsca jak Wieluń, Szymankowo, Krzepice, Chojnice i ich znaczenie w kampanii wrześniowej 1939 r. Największe znaczenie bez wątpienia mają wyżej wymienione miasta i wsie dla społeczności lokalnej.
Również dla nas, na Górnym Śląsku nasz Hajmat lub jak kto woli Mała ojczyzna mają bardzo duże znaczenie chociażby ze względu na bliskość miejsc na arenie II wojny światowej. Czy więc coś godnego uwagi miało się wydarzyć na Górnym Śląsku w 1939 roku, w naszej najbliższej okolicy? Czy rozpoczęcie wojny u nas odbiega istotnie od ogólnie przyjętej 4:45 jak przykładowo twierdzą historycy Wielunia, Tczewa czy Chojnic?
W ubiegłym roku Tomasz Muskus, rodem z Wodzisławia Śląskiego historyk polonijny z Londynu, odkrył dwie oryginalne depesze z początku wojny w archiwum w Londynie przy Instytucie Polskim im. gen. Sikorskiego. Na jednym z dwóch meldunków odczytujemy telegram z dnia 1 września 1939 z godz. 7:39, o tym że podpułkownik Zdun z kontrwywiadu dowiaduje się, że wojska polskie (oddziały własne) na bezpośrednim przedpolu Rybnika znajdowały się o 3:14 w bezpośredniej styczności z nieprzyjacielem w sile 30 czołgów. Powstaje więc pytanie, gdzie znajdowały się owe bezpośrednie przedpola Rybnika?
Rybnik nie leżał wówczas bezpośrednio na granicy, choć był pierwszym większym miastem na południowym zachodzie przedwojennej Rzeczypospolitej. Owe czołgi były częścią składową 5 Dywizji pancernej. W skład tej dywizji wchodziły ponad 320 wozów pancernych oraz czołgów. Polska we wrześniu 1939 roku posiadała około 480 czołgów! To potwierdza ogromną przewagę technologiczną Niemiec hitlerowskich nad Polską, skoro tylko jedna niemiecka dywizja pancerna posiadała prawie tyle samo czołgów i wozów pancernych co wszystkie jednostki pancerne Polski sprzed II wojny światowej.
Z ust moich świadków historii usłyszałem, że do Polski w Bogunicach (Polska) od strony Szymocice Basen (Niemcy) oraz do Zwonowic (Polska) od Jankowic (Niemcy) czołgi przejeżdżały cały dzień pierwszego dnia wrześniowego. Znam trasy marszowe 5 Dywizji Pancernej podczas napaści wczesnego ranka 1 września 1939 r. z przekazów informatorów, mieszkanek przygranicznych wsi między Rybnikiem, Raciborzem a Rudami (Gross Rauden).
Napaść na Polskę w powiecie rybnickim nastąpiła nie tylko trzema głównymi trasami, tj. od Raciborza przez Brzezie (Lukasyna), tzw. trasą A (południową) od Górek Śląskich (Waldeck) i Szymocic oraz trasą B (północną) od Rud, Stodół (Hochlinden) na Chwałęcice, Orzepowice i wreszcie Rybnik.
Prawdziwy cel i rozkaz dla 5 Dywizji określił gen. Heinrich von Vietinghoff, dowódca tej jednostki: Wszystkimi możliwymi drogami między Raciborzem a Rudami, jak najszybciej naprzód.
Praktycznie bez jednego strzału niemiecka jednostka pancerna wjechała do Polski przez Bogunice od strony Rudawy (obecnie ul. Szkolna, obok boiska sportowego i budynku szkolnego). Według świadków żołnierze zdążyli się umyć w miejscowym potoku nie niepokojeni przez nikogo. Była to prawdopodobnie trasa południowa A lub jej część uderzająca od Górek na Suminę już w Polsce. Niemcy wiedzieli o zniszczeniach szosy w Chwałęcicach po polskiej stronie, dlatego zdecydowali się obejść częściowo przez las między Rudami i Jankowicami (Rodenbach) a Zwonowicami (Polska). Świadek potwierdził tę trasę. Również przez Raszczyce Niemcy wkroczyli do Polski. O tych miejscowościach historycy raczej milczą nie wiadomo dlaczego.
Właśnie tunel w Rydułtowach jako element tzw. infrastruktury krytycznej był prawdopodobnie głównym elementem niemieckiej tajnej akcji opartej o Eisenbahn Panzerzug, czyli o pociągi pancerne. Głównym zadaniem tych pociągów było niedopuszczenie do zniszczenia mostów, wiaduktów, tuneli. Najbardziej znanym przykładem akcji tych pociągów jest linia kolejowa na tzw. korytarzu pomorskim oraz akcja Dirschau, czyli akcja Tczew. Zupełnie pomijana jest akcja dotycząca tunelu w Rydułtowach. Niektórzy historycy nawet wątpią w istnienie pociągu pancernego dnia 1 września 1939 r. Szczególnie niezrozumiałe wydają się fakty przytaczane przez świadków wydarzeń np. polskich saperów podczas wysadzania tunelu dla polskiej historiografii.
Piątek 1 września, godzina 5:09 rano. Ogłuszająca eksplozja wstrząsa Rydułtowami. Armia Polska wysadza tunel w powietrze. Dwa czteropiętrowe budynki mieszkalne nad tunelem ulegają zniszczeniu, na drodze powstaje szczelina o długości 2 metrów. O 5:25 rano niemiecki Wehrmacht dochodzi do Rydułtów od strony Gaszowic. Kronika Wernera I. Jurerzko.
To wydarzenie potwierdza również inne źródło z Archiwum w Pszczynie. Kapitan Lindner melduje, że około godziny 5 rano widziano silną eksplozję z elektrowni Hindenburg w kierunku Knurowa, kłęby dymu nadal widać (10:45). (AP Katowice Oddział Pszczyna).
Najbardziej rzetelnie i najwięcej o wysadzeniu tunelu pisze Jan Delowicz, historyk z Żor. Przytacza słowa ppor. S.Czubasiewicza, dowódcy saperów w Rydułtowach. Czubasiewicz pisał w swoich wspomnieniach następująco: o godz. 4.00 stwierdzam brak łączności z dowództwem w Pszczynie. Patrzę na zegarek, jak powoli porusza się wskazówka odmierzając 5, 6, 7 i 8 minutę. Pełen zdenerwowania, próbuję połączyć się ponownie i znowu nic. “Alarm – Alarm”- po kilkunastu sekundach wszyscy saperzy opuścili budynek, każdy udał się do wykonania swojego zadania. Ja ze swoim zespołem biegnę po skarpie do tunelu. Przy tunelu usłyszałem przelot dużej grupy samolotów i niedalekie wybuchy – co mnie utwierdziło, że to jest wojna, wojna… wojna.
Dowódca oddziału wartowniczego T. Kupfer, uznany za zmarłego przesłał list do redakcji “Gazety Krakowskiej” w 1970 roku i tak opisywał co się działo w Rydułtowach: Objąłem dowództwo plutonu wartowniczego nad tunelem kolejowym Rydułtowy k/Rybnika – Sumina […] Moim zadaniem było dopilnowanie podminowanego tunelu kolejowego. Tunel miał około 727 m długości, 3200 kg trotylu było ułożone w 24 komorach. Warta (8 km od granicy) miała rozkaz strzelania w nocy, gdy ktoś się nie zatrzymał na rozkaz. Zorganizowałem natychmiast, że na wypadek alarmu saperzy mieli założyć spłonki (co miało trwać około godziny). Część wartowników miała ewakuować ludność mieszkającą nad tunelem, część miała ciągnąć wartę, a reszta zniszczyć urządzenie wartowni i zejść na stację […] O 4 rano telefon z granicy: “Niemcy przekraczają granicę, wykonać rozkaz”. Alarm, posyłam saperów do tunelu, oddział ewakuuje ludność, dzwonię do Pszczyny, że wykonuję rozkaz i schodzę z resztą żołnierzy na stację, gdzie miał czekać na nas pociąg pancerny. Ale żadnego pociągu nie było. Tunel został wysadzony. Dałem rozkaz wymarszu w kierunku Rybnika, wzdłuż toru kolejowego, licząc się z możliwością dotarcia do naszych sił i ewentualnie spotkania pociągu. Jednakowoż po kilkunastu minutach ujrzałem jakieś czołgi przecinające nam tor kolejowy.
źródło: https://polska-org.pl
źródło: https://polska-org.pl
źródło: https://polska-org.pl
źródło: https://polska-org.pl
źródło: https://polska-org.pl
Zgodnie z przytoczonymi słowami Czubasiewicza oraz Kupfera w publikacji Jana Delowicza o godz. 4 rano 1 września 1939 roku na granicy w Suminie doszło do pierwszego natarcia. Granica między Górkami Śląskimi (Waldeck) a Suminą miała bardzo dziwny przebieg. I nie należy wykluczyć, że przedpole Rybnika z meldunku londyńskiego miało miejsce na granicy Suminy i Waldeck (Górki Śl.). Praktycznie stacja polska w Suminie na całym odcinku otoczona była z 3 stron przez Niemcy. Łatwo było więc ją opanować. Uważam, że Kupfer nie miał powodów do zmyślania faktów. Podobnie jak Czubasiewicz. Obaj podają godzinę 4:00 jako punkt wyjścia.
Jan Delowicz podaje, że na polskiej granicy w Suminie brak żołnierzy Wojska Polskiego. Granicy mieli bronić tylko i wyłącznie uzbrojeni strażnicy graniczni, celnicy i grupa powstańców. Wobec przygniatającej przewagi niemieckiej 5 Dywizji pancernej nieliczni obrońcy wycofali się do swoich domów. Ale wcześniej byli już wpisani na specjalną “księgi gończą” (Sonderfahndungsbuch). W dniu wybuchu wojny już zostali skazani, szczególnie gdy zostali ze swoimi rodzinami. A Ślązacy opcji polskiej tak w większości uczynili, tak jak Martinus Antoni, Bluszcz Karol, Jarząbek August. Niektórych z nich aresztowano już 1 września. Podobną eksterminację dokonano na celnikach i kolejarzach w Szymankowie na trasie tzw. korytarza pomorskiego, gdzie zamordowano oprócz samych celników i kolejarzy, również członków rodziny w akcie zemsty. Właśnie śmierć w obozach koncentracyjnych świadków wydarzeń z 1 września 1939 r. uniemożliwia dokładną rekonstrukcję wydarzeń w Suminie wczesnym rankiem.
Jestem przekonany, że cały atak niemiecki musiał się odbyć grubo przed godz. 4:45. Po pierwsze telefon do Kupfera o 4:00 o przekroczeniu granicy w Suminie. Po drugie świadkowie – strażnicy, kolejarze wracają do domów około godziny 5:00 do Gaszowic, do Lysek (Podlesie). Według mnie nie byli w stanie tak szybko powrócić po rozpoczęciu wojny o 4:45. Po trzecie tunel w Rydułtowach wysadzony o 5:09 przy zbliżającym się pociągu pancernego szybko do celu, mógł się przemieszczać po przejęciu Nastawni (zwana tutaj Stawidło) w Suminie i dworca przed 4:45 można było szy6bko zaskoczyć Polaków . Dokładnie opisuje to Jan Delowicz, że Niemcy uzyskali element zaskoczenia. Na szczęście dla polskich saperów tunel wysadzono na czas.
W tej chwili następuje dramatyczny moment. Jeden z żołnierzy piechoty pełniący wartę od strony wylotu tunelu biegnie przez tunel i krzyczy: “Uciekajcie, Niemcy jadą pociągiem i strzelają” i pobiegł dalej do dworca kolejowego.
Dalej Delowicz podaje świadectwo sapera Czubasiewicza: W tym czasie, kiedy ja ze swoim zespołem byłem w tunelu, drugi mój zespół przystąpił do zakładania ładunków wybuchowych na drzewach położonych wzdłuż drogi Racibórz – Rybnik. Został wzmocniony saperami z ewakuacji mieszkańców budynków, którzy zadanie mieli już wykonane, albowiem w budynku nie było żadnej istoty żywej, wszystkie pomieszczenia były otwarte z pełnym wyposażeniem (co było do przewidzenia), więc szybko udali się do zespołu na drodze. Kiedy kilka drzew zostało powalonych na drogę, usłyszeli strzały z karabinu maszynowego, przerwali dalszę robotę i podeszli, zachowując należytą ostrożność, w kierunku, skąd dochodziły strzały, zobaczyli pociąg pancerny, który zbliżał się od strony Suminy, a przed nią drezynę z 3 żołnierzami i ustawionym na niej karabinem maszynowym, drezyna zbliżała się do tunelu. Zaskoczenie dla saperów było tak ogromne, że zamarli z wrażenia nie wiedząc co dalej robić, bo o takim zagrożeniu dla wysadzenia tunelu nikt nie wspominał. Wszyscy z zaparciem oddechu patrzyli na drezynę, która już wjeżdżała w tunel, a za nią pociąg, kiedy nastąpił potworny wstrząs i wybuch. Zrobiło się ciemno i to ich oprzytomniło. Zaczęli uciekać w stronę dworca kolejowego, który był miejscem zbiórki saperów.
Na stronie internetowej https://www.feldgrau.com/ww2-german-railway-armored-trains/ w języku angielskim dokonano opisu 7 oryginalnych niemieckich pociągów pancernych, w tym dwóch z terenu Górnego Śląska. Pociąg pancerny numer 5 – Eisenbahn-Panzerzug 5 (Feldpost Nr. 15107) – miał najkrótszą karierę operacyjną spośród siedmiu niemieckich pociągów pancernych istniejących w 1939 roku. Chociaż zaczął działać zaraz po rozpoczęciu drugiej wojny światowej, ponieważ w początkowej konfiguracji był lekko uzbrojony to najlepiej nadawał się tylko do działań na tyłach. 15 września 1939 Panzerzug 5 wyruszył z tyłów Grupy Armii Południe przez Kraków w kierunku Lwowa. 20 września 1939 roku pociąg otrzymał rozkaz zapewnienia bezpieczeństwa obszaru w pobliżu Lwowa, podczas spotkania sił niemieckich i radzieckich w celu omówienia linii demarkacyjnych. Niedługo potem pociąg został przeniesiony do śląskiego okręgu przemysłowego.
źródło: http://www.maasniel.nl/Geschiedenis/wo2/spoorwegbrug/de_panzerzug.htm
To moim zdaniem pociąg pancerny, który brał udział w operacji w Rydułtowach. Dodatkowo po akcji na froncie zachodnim został kompletnie zniszczony 10 maja 1940 roku w Holandii. Panzerzug 5 został przeniesiony do miasta Dalheim (niedaleko Mönchengladbach) na granicy holendersko-niemieckiej. Przewidywano, że Panzerzug 5 będzie zapewniał bliskie wsparcie umundurowanym w holenderskie mundury niemieckim zespołom komandosów z Baulehr-Batalion zbV 800 (znanego również jako Brandenburczycy), podczas gdy oni pospieszyli, aby zająć kluczowe mosty i węzły kolejowe na rzece Maas na północ od holenderskiego miasta Roermond. Holendrzy szybko zaalarmowali swoich wartowników strzegących mostu Buggenum, którzy wysadzili most w chwili, gdy zespół „holenderskich” Brandenburczyków szturmował go w nadziei zdobycia go w nienaruszonym stanie. 10 maja 1940 roku Panzerzug 5 ruszył dalej przez Roermond i znalazł się przed zniszczonym mostem IJssel. Gdy tylko się zatrzymał, ukryte holenderskie działa przeciwpancerne otworzyły ogień, trafiając pierwszym strzałem w przewody sterujące hamulcami. To zasadniczo unieruchomiło pociąg. Następnie holenderski ogień rozbił pociąg na kawałki. Ocalałe wagony przydzielono do Panzerzuga 1; Panzerzug 5 został oficjalnie wykreślony z rejestrów w czerwcu 1940 roku.
źródło: http://www.maasniel.nl/Geschiedenis/wo2/spoorwegbrug/de_panzerzug.htm
W Chojnicach na granicy polsko-niemieckiej lokalny historyk Andrzej Lorbiecki również podaje szczegóły niemieckiej prowokacji kolejowej na północy Polski, na Kaszubach. Pociąg pancerny wkracza do Polski podając się za pociąg osobowy o 4:15. O 4:23 wkracza na stację dworcową w Chojnicach. I dochodzi do wymiany ognia. Celem zaskoczenia miała być wcześniejszy atak przed oficjalnym atakiem wydanym dla całej niemieckiej armii przez Hitlera.
Zdaję sobie sprawę, że czytelnikom nasuwają się wątpliwości i pytania. Zachęcamy do zadawania ich i do wymiany zdań w kulturalny sposób. Uważam tę próbę za początek głębszych badań. Dobrym pomysłem i właściwym byłoby ustawienie tablic pamiątkowych zarówno w Suminie jak również w Rydułtowach w miejscu dawnego dworca kolejowego przy stacji kolejowej, celem upamiętnienia wydarzeń z dnia 1 września 1939 roku.
Henryk Postawka, rano 31.08.2024 r.